Historia święcenia pokarmu datowana jest na VIII w. W Polsce, zwyczaj ten, znany jest od końca XIV w. Święcono wówczas wszystko, co przeznaczone było do spożycia w czasie świąt wielkanocnych. Z racji święcenia pokarmu w dużych ilościach nie było możliwości zaniesienia go do kościoła. Pokarmy święcono wówczas w domach. Na przestrzeni wieków zmieniała się ilość oraz wielkość święconych potraw. W XIX w. święcenie pokarmów w domach odbywało się najczęściej w dworach szlacheckich. Na dziedzińcu dworu zbierali się włościanie z dużymi koszami, w których znajdowało się wielkanocne jadło. Jedzenie ze święconki przeznaczone było do spożycia przez cały dzień, dlatego święcono w tak dużych ilościach. Z czasem i ten zwyczaj przeszedł do historii. Coraz mniejsze, „symboliczne”, koszyczki z jedzeniem zanoszono do świątyń w celu dokonania poświęcenia pokarmów przez kapłana. Na terenie ziemi wieluńskiej w wielu miejscowościach, które nie mają swojej świątyni, a do kościoła parafialnego jest parę kilometrów, dalej kultywowane jest zwyczaj święcenia pokarmów pod przydrożnymi krzyżami i kapliczkami.
Na naszym terenie, w koszykach przystrojonych borówczywiem musiały się znaleźć: chleb, wędliny, ciasto drożdżowe, sól, masło, chrzan tarty, jajka, słonina i ziemniaki. Nie mogło zabraknąć cukrowego baranka. Nie wszystkie produkty spożywcze można było od razu w całości zjeść podczas wielkanocnego śniadania. Poświęconych ziemniaków nie zjadano, ale sadzono. Owinięte białym płótnem leżały na wozie między innymi ziemniakami przeznaczonymi do sadzenia. Gospodyni przed wyjazdem w pole święciła wodą cały wóz, wypowiadając formułę: rośnita tu, aby was kopa była i jadła dla każdego starczyło. Pole zasadzone ziemniakami należało posypać łupinkami z poświęconych jajek, co zapobiegało „parchom” na młodych kartoflach. Bydło wypędzane po raz pierwszy na pastwiska (starano się przestrzegać daty 24 kwietnia – św. Wojciecha) kropiono święconą wodą, okadzano dymem z wianków święconych w oktawę Bożego Ciała oraz nacierano słoniną ze święconki i uderzano gałązkami z niedzieli palmowej.
Jajka wielkanocne wkładane do koszyczka, symbolizujące odradzające się życie, na terenie ziemi wieluńskiej, nigdy nie były specjalnie dekorowane. Najczęstszą dekoracją to jednobarwnie malowane w naturalnych barwnikach. Nazywano je „byczkami”. Najchętniej gotowano jajka w łupinkach cebuli, zielonym młodym zbożu, w korze dębu czy razem z czerwonymi buraczkami.